Nie jestem ptaszkiem, ino rybą, więc nie leciałam :)
("Wyleciał ptaszek z Łobzowa" - to dla młodszych)
W odróżnieniu od Rynku Głównego i utartych szlaków pokazowych, na Łobzowskiej jest szarawo i bardziej "naturalnie".
Po śniadaniu w kolorze fioletowym i zapasem kawy w fioletowym termosiku, wyruszam na łów z włączonym tabletem |
Prawie obok hotelu jest kościół Zmartwychwstańców, tak trochę na wzór włoski wbudowany w kamienice. Tylko tabliczka uzmysławia, że to normalne wejście prowadzi do świątyni.
W środku zachowała się sentencja w niedzisiejszym brzmieniu:
"Abyście się społecznie miłowali" |
Ołtarz główny - wersja judeokatolicka |
Ciąg fasad z serii "był obraz, ale oblazł"
Czasami kolorowa fasada przerywa szarą monotonię.
Uliczki w bok potrafią zaskoczyć. I wystrojem i tekstami :)
żal duszę ściska |
aż tu nagle koszmarek nowoczesny:
A zaraz obok wiekowy mur kryjący za swoimi nieprzejrzystymi cegłami teren sióstr Karmelitanek Bosych:
Kiedyś pisałam artykuł do naszej gazetki parafialnej o arystokratycznej Matce Przełożonej tego zgromadzenia w Krakowie, nazwanej Księżną w Trepkach więc z radością przyjrzałam się temu miejscu:
Poranna msza święta |
Cudowna koronowana figurka |
Vis a vis klasztoru nie wygląda najgorzej |
Boczne uliczki w drugą stronę cieszą się większą miłością właścicieli:
Dom nad Młynówką |
Wyrychtowane, odmalowane szanują historyczny look |
Krakowska specjalność: święci
Te tabliczki widać w wielu miejscach, na Łobzowie zaskakująco często |
A na kościele, z boku:
Zaczęłam gorączkowo przeszuki3wać swój mózgowy dysk skąd znam tę nazwę. No, oczywiście - czytanka w szkole podstawowej !! | :) |
I kaplica cudownego obrazu, zasłanianego wieczorem:
Zdjęcia pstrykane tacką albo, jak kto woli tabletką :)
Stąd wieczorne ujęcia byle jakie, ale ta cała zabawka nie ma lampy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz