Religijność Greków jest bardzo widoczna, szczególnie przez niezliczone ilości cerkiewek na miękko i na twardo. Wszystkie są bardzo zadbane, co często kontrastuje z otoczeniem, bo kolegos Grekos nie są pedantami. Wiele z nich stoi na uboczu, są otwarte, ale zawsze zjawia się ktoś, aby zapalić świeczki, posprzątać, zadzwonić a potem zamknąć. Często mijam taką starą, wklejoną w zagłębienie ziemi na skrzyżowaniu dwóch wiejskich dróg, niedawno zalanych asfaltem. No, i oczywiście cerkwie z widokiem na morze.
Klasyka wyspiarska. Błękitna kopuła cerkwi na tle lazurów |
Natomiast, to co było źródłem ich wiary prawosławnej, nie przedstawia dla Kosiarzy wartości!
Na wyspie jest parę
wczesnochrześcijańskich bazylik z IV i V wieku, tzn. ruin. Najlepiej prezentuje
się bazylika św. Stefana, ale chyba dlatego, że ma sporo elementów marmurowych,
a do tego nadal pracują tam archeolodzy, przynajmniej ja spotkałam tam młode
dziewczyny, chyba Włoszki (Włosi odkryli te resztki bazylik gdy okupowali
Dodekanezy do 1948). Ponadto, św. Stefan ma wspaniałą lokalizację! Naprzeciwko
małej wysepki z cerkiewką św. Mikołaja i na plaży, skądinąd twardej i wąskiej.
Resztki św. Stefana na tle wysepki Kastri z cerkiewką św. Mikołaja - patronem ludzi morza |
Kolumny św. Stefana na plaży |
W bardzo złym stanie są ruiny bazyliki św. Jana z IV wieku. Kiedyś miejsce to było ogrodzone bo wokół walają się resztki siatki - tak na moje oko - z lat '80. Natomiast obecnie trafiają tam tylko turyści, którzy decydują się na długi spacer nad plażą w Mastihari. Serce się kraje, ponieważ zupełnie odłogiem, narażone na aktywność kozio-krowią oraz zarośnięcie, wystają spod pyłu, chwastów i innych ruin resztki terakoty i mozaiki. W bardzo dobrym stanie jest jeszcze baptysterium, ale to dzięki twardym marmurom mniej podatnym na wietrzenie.
Drogowskaz z plaży. Samochodem tutaj nie dojedzie się bo drogowskaz gdzieś koło portu i tak prowadzi na plażę. |
Baptysterium w kształcie krzyża |
Nieźle zachowana absyda |
Ktoś poukładał resztki terakoty |
Posadzka z terakoty |
Resztki rozpadającej się mozaiki |
W miasteczku Zipari przejeżdża się obok dwóch bazylik z których jedna jest oznakowana, ale znak widzą tylko kierowcy jadący w kierunku Kos Town.
Jadąc za wskazówkami docieramy na zaplecze jakiegoś boiska i stajemy przed siatką z drutu, a w dole za nią widać jakieś ruiny. I to jest właśnie bazylika z Capama.
Najprawdopodobniej resztki kaplicy chrzcielnej |
Natomiast, to co dzieje się ze św. Pawłem to na prawdę woła o pomstę do nieba! Apostoł przecież, który spędził jakiś czas na wyspie Kos.
Przede wszystkim, żaden kierowca nie znajdzie informacji o tym zabytku. Naszukałam się tych ruin długo. Poza tym - co wprawiło mnie w zdumienie - nikt z bytulców nie był w stanie wskazać mi gdzie jej szukać. Wysłali mnie do swojej cerkwi św. Pawła, za miastem (zresztą w byłym kościele katolickim założonym przez Włochów). A okazało się, że ruiny są tuż obok drogi głównej.
Tak wygląda miejsce, na którym powinien stać drogowskaz. Nie ma żadnego z żadnego kierunku. |
Podchodząc bliżej, tzn. przedzierając się przez zielsko, trawę i jakieś resztki żywopłotu ukazuje nam się nędzna resztka prawdopodobnie kaplicy chrzcielnej. Gdzieś pod tymi zaroślami zauważyłam zarys baptysterium - jak zwykle takie wpuszczone w ziemię ze schodkami - ale jak mi spod stóp szurnął szczur to wymiękłam i dałam nogę.
Śliczności gotyckie i takie bezpańskie ! |
Jest jeszcze jedna ruina. Bazylika św. Gabriela. Praktycznie zostały same kolumny. Pasą się na łące tuż przy głównej drodze i plaży.
Takich ruin jest podobno więcej. Wcale nie miałam ochoty ich szukać żeby nie nawrzucać Grekom za ich - w pewnym sensie - schizofrenię. Są niezwykle religijni. Każdy nosi krzyżyk, w pracy na biurku stoją obrazki święte, także w szpitalu w wielu miejscach. A materialne znaki źródła swojej wiary poniewierają!
Niżej jest wpis o mojej pracy na Kos
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz