Wszyscy mówią tam bardzo dobrze po angielsku, co jest zachęcające wobec nieprzełykalnego języka bytulczego :)
W czasach Hansy Amsterdam miał bardzo bliskie kontakty z Gdańskiem ponieważ był głównym portem zachodnim odbierającym zboże z Bałtyku. A zboże trafiało na Bałtyk z nieprzemierzonych żyznych pól I Rzeczypospolitej Szlacheckiej.
W odróżnieniu od Gdańska, Amsterdam nie był zniszczony, więc daty widoczne na starych budynkach wskazują prawdę.
Na wielu fasadach widać herb Amsterdamu: "normalno-historyczny"
albo nowoczesny:
Chodząc po tym "skanalizowanym" mieście mijamy wiele ciekawych domów, świetnie zachowanych z wydobytymi po latach elementami charakterystycznymi dla poprzednich epok.
Wszędzie prawie snuje się zapach zioła, czasami w wydaniu hardcorowym:
Wszędzie restauracje, kluby, kina i inne uciechy.
Amsterdam noworoczny |
Jeden z hoteli a z tyłu klockowata opera |
Opera |
Zachowane stare belki w sklepie z modnymi ciuchami |
Stacjonarnym produktem eksportowym Amsterdamu jest, oczywiście van Gogh wymawiany tak, że nikt nie pozna :) no, i oczywiście wielki Rembrandt. Jego dzieło De Nachtwacht wystawione w Rijksmuseum jest absolutną koniecznością dla każdego szanującego się turysty. Ale, dla tych co nie lubią muzeów, dzieło wyszło na ulice:
Pomnik Rembrandta na Rembrandtplein |
A wokół niego ustawili się gwardziści z Warty Nocnej:
Z Anneke |
dał się pogłaskać |
Rijksmuseum, to stały punkt programu w Amsterdamie:
W całym tym zgiełku ulicznym przesyconym zapachem zielska, różnych języków, bliskości czerwonych latarni (w pobliżu Oude kerk - Starego Kościoła! ) jest oaza ciszy i spokoju. Otwarta w wybranych godzinach i nie wszyscy o niej wiedzą:
Czyli stary klasztor z katolickim kościołem, kaplicą i zacisznym podwórkiem.
Akurat było Wystawienie |
I stare elementy na ścianie budynku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz